środa, 14 listopada 2012

Nieporozumienie ósme



Nieporozumienie ósme


Słuchaj swego serca!
Ufaj mu, nawet gdy mówi głupoty,
Nawet gdy według rozumu kłamie.
Tylko ono jest z tobą szczere,
Tylko ono pozwoli ci odróżnić prawdę od mistyfikacji.

         Spotkanie i rozmowa z Bartkiem wprawiły ją w podły nastrój. Uświadomiła sobie, że nigdy nie pozbędzie się z głowy męczących wspomnień. Nigdy nie wyprze z pamięci obrazów z nim w roli głównej. Nigdy nie będzie w stanie go znienawidzić. W pewnym sensie ciągle darzyła go jakimś bliżej nieokreślonym uczuciem. Coś pomiędzy miłością, nienawiścią, a przyzwyczajeniem. Jego ostatnie słowa ciągle dudniły jej w uszach. Dlaczego niby twierdził, że Piotrek miałby zauważyć w niej kogoś wartego uwagi? Dlaczego miał stwierdzić, że stracił coś ważnego? Przecież mógł ją mieć na każde skinienie głowy, mogli być razem szczęśliwi, ale on wybrał inną drogę.
- Co tak siedzisz sama w tej ciemnej kuchni? – zapytała Kasia.
- Myślę nad swoim potłuczonym żywotem. Moje życie to jest jakieś nieporozumienie. Jak długo mogę żyć w tym kłamstwie? Jak długo mogę uciekać przed rzeczywistością?
- Od dawna wszyscy ci mówią, żebyś przestała ukrywać przed Piotrkiem prawdę. Przecież ma prawo wiedzieć, że ma dziecko! Ja cię już w ogóle nie rozumiem.
- Dobrze wiesz, że nie mogę mu powiedzieć. Nie uwierzy mi, bo Bartek namącił mu w głowie. Poza tym on ma swoje życie i karierę, nie mam prawa się tam wtrącać.
- Rób, co chcesz. Moje zdanie znasz.
         Karolina dalej stała przy swoim, co doprowadzało do częstych kłótni pomiędzy nią a jej przyjaciółką. Szybko jednak dochodziły do porozumienia, ze względu na Mikołaja, który potrzebował stałej opieki. Obie dziewczyny chodziły niewyspane i zmęczone, a to był dopiero początek. Prawdziwa katorga miała się zacząć w październiku, kiedy to Karolina miała wrócić do pracy a Kasia na studia. Na razie jednak cieszyły ostatnimi chwilami sierpnia.
         Piotrek był wewnętrznie rozbity. Niejednokrotnie chciał zapukać do drzwi naprzeciwko i powiedzieć o swoich uczuciach. Przez cały urlop, niezależnie od miejsca pobytu, bił się z myślami. Do treningów miał wrócić pod koniec sierpnia, więc kilka dni wcześniej ponownie przybył do Rzeszowa. Często widywał Karolinę na spacerach z małym, nigdy jednak nie odważył się podejść i chociaż przez chwilę porozmawiać. Bał się odrzucenia.
         Okazja do spotkania nadarzyła się szybciej, niż oboje się spodziewali. Karolina z Mikołajem w nosidełku stała właśnie przed drzwiami mieszkania, kiedy zorientowała się, że nie ma kluczy. Zadzwoniła do Kaśki, która poinformowała ją, że wróci dopiero za kilka godzin. Mogła jechać do Ignaczaków, ale ci wyjechali nad morze. Poza tym nie miała ochoty na takie wyprawy. Wbrew swoim postanowieniom nieśmiało zapukała do drzwi naprzeciwko i czekała, aż ktoś je otworzy. Po chwili usłyszała dźwięk przekręcanego zamka i ujrzała wysokiego blondyna ze słodkim uśmiechem na twarzy, który pojawił się u niego na jej widok.
- Cześć… - zaczęła niepewnie. – Mogę wejść? – zapytała z nadzieją.
- Tak, pewnie. Zapraszam – uśmiechnął się i zaprosił dziewczynę do środka.
         Usiadła na kanapie w salonie, a obok położyła nosidełko z Mikołajem.
- Napijesz się czegoś? – zapytał Piotrek.
- Nie, dzięki.
- Co cię do mnie sprowadza? – spytał łagodnie.
- Złośliwość losu – uśmiechnęła się pod nosem. – Zapomniałam kluczy, gdy rano szłam z małym do lekarza, a Kaśka wyszła i za prędko nie wróci – wytłumaczyła.
- Jak dla mnie los częściej może być dla ciebie złośliwy – powiedział wesoło, ale Karolina nie do końca zrozumiała jego wywód. – Znaczy, możesz częściej mnie odwiedzać – dodał dla jasności sytuacji, a Żygadło nerwowo zachichotała.
         To była dla niej ciężka sytuacja, czuła się zażenowana swoim zachowaniem. Przy Nowakowskim nie umiała tłumić swoich emocji i udawać, że wszystko jest w porządku. Piotrek poszedł do kuchni, aby zrobić herbatę, kiedy Mikołaj zaczął płakać. Karolina wzięła go na ręce i zaczęła karmić. Po chwili do pokoju wpadł Piotr.
- O, przepraszam! Już wychodzę – powiedział lekko zdezorientowany.
- Już możesz wrócić – krzyknęła po paru minutach.
- Jeszcze raz przepraszam – powiedział zawstydzony.
- Błagam. Przestań udawać, że jesteś święty i nie widziałeś mnie nago – skwitowała Karolina.
         Nowakowski nic nie odpowiedział, tylko jeszcze bardziej się speszył. Przez następne pięć minut Żygadło chodziła po pokoju i próbowała uspokoić płaczącego Mikołaja. Ten jednak nie dawał za wygraną i popadał w coraz większą histerię.
- Mogę spróbować? – zapytał Piotrek i wskazał na Mikołaja.
- Chcesz wziąć go na ręce? – Karolina była mocno zdziwiona.
- No, tak. Może się uspokoi?
         Niechętnie oddała swojego syna w ramiona Piotrka. Był wobec niego bardzo ostrożny i czuły. Mikołaj, gdy tylko znalazł się w uścisku środkowego, natychmiast się uspokoił. Karolina była jeszcze bardziej zszokowana. Stała na środku pokoju i patrzyła na Piotrka, który kołysał ich syna do snu. Chciała widywać taki obrazek codziennie, to było jej największe marzenie. Marzenie nie do spełnienia.
- Widzisz, uspokoił się – uśmiechnął się Piotrek. – Czym się tak stresujesz? – zwrócił się do dziewczyny.
- Ja się stresuję? – zapytała zdziwiona.
- A nie? Mały wyczuł twoje zdenerwowanie i dlatego cały czas płakał. Przecież dobrze o tym wiesz –wypowiedział te słowa i zbliżył się do Karoliny.
Mikołaja trzymał na jednej ręce, a kciukiem drugiej jeździł po policzku dziewczyny. Podczas tego krótkiego kontaktu cielesnego przeszły ich dreszcze. Piotrek zaczął przybliżać swoją twarz do twarzy Karoliny, ich wargi dzieliły milimetry, gdy usłyszeli dzwonek. Szybko się od siebie odsunęli. Nowakowski, z dzieckiem na ręku, poszedł otworzyć drzwi.
         Gdyby mógł przewidzieć, kto stoi za drzwiami, prawdopodobnie by ich nie otwierał.
Za wszelką cenę starałby się uniknąć tej konfrontacji lub przynajmniej odłożyć na później. Teraz, kiedy los podsunął mu okazję do poważnej rozmowy z Karoliną, pojawiła się czarna chmura przeszłości.
- Piotrek, proszę, porozmawiajmy – usłyszał błagalny głos swojej byłej dziewczyny.
- Ola, przykro mi, ale my nie mamy o czym rozmawiać. Nasz związek to zamknięty rozdział.
- Tak uważasz? A co? Wzięła cię na dziecko? To dlatego mnie zostawiłeś? No, przyznaj się!
- Nawet jeśli, to tobie nic do tego!
- Ona jest szmatą! Puszcza się z kim popadnie, a ty wierzysz, że to twoje!
- Olka, do cholery! Nawet nie wiesz, o kim mówisz! Opanuj się i wyjdź stąd. A najlepiej nigdy nie wracaj.
         Zatrzasnął drzwi i z dzieckiem na ręku wrócił do salonu. Na kanapie, z podkulonymi nogami i mokrymi od łez oczami, siedziała Karolina. Odłożył Mikołaja do nosidełka, usiadł obok dziewczyny i delikatnie ją objął. Wtuliła się w jego tors, coraz głośniej szlochając. Pocałował ją w czubek głowy i jeszcze mocniej przytulił.
- Co się stało? - zapytał.
- Nie udawaj głupiego. Nie jestem głucha – odpowiedziała, nadal się do niego tuląc.
- Nie przejmuj się słowami Oli. Jest sfrustrowana, nie akceptuje mojej decyzji, przejdzie jej.
- Zostawiłeś ją?
- Tak, jeszcze przed Ligą Światową. Nie układało się nam. Byłem głupi... To jak cię wtedy potraktowałem, to największy błąd mojego życia. Wybaczysz mi to kiedyś?
         Nie wiedziała, co powiedzieć. Jeszcze nie poukładała sobie tego w głowie. Jeszcze nie zapomniała o cierpieniu. Z opresji wybawił ją dźwięk telefonu. Kasia oznajmiła, że przed chwilą wróciła do domu. Zebrała wszystkie swoje rzeczy, wzięła Mikołaja i, nic nie mówiąc, wróciła do domu.
         Nie liczył na to, że rzuci mu się w ramiona, wszystko przebaczy i wyzna miłość, ale miał nadzieję na przełom w ich relacjach. A jednak ona znowu uciekła. Znowu nie sprostała sytuacji. Chciał dać jej jeszcze trochę czasu na przemyślenie wszystkiego, ale każda chwila niepewności zabijała go od środka, doprowadzała do furii. W chwili, gdy wziął na ręce Mikołaja, zapragnął stać się jego ojcem. Pokochał to dziecko, choć sądził, że nie ma z nim nic wspólnego. Chciał tylko jednego: być przy nim i Karolinie. Postanowił za wszelką cenę do tego doprowadzić.
         Zdezorientowana wpadła do mieszkania. Położyła Mikołaja do łóżeczka, a sama zamknęła się w łazience, by tam dać upust tłumionym emocjom. Nie chciała okazywać swojej słabości, ale już nie umiała panować nad swoim zachowaniem. Obsesyjnie pragnęła znaleźć się w jego ramionach i nigdy ich nie opuszczać, jednocześnie chcąc go zabić za cierpienie, które jej przysporzył. Zupełnie jakby w jednej osobie czaiły się dwie różne dusze, które reagują na życie  inaczej.

         15 września 2012r.
Dwa tygodnie. Dwa tygodnie unikamy siebie jak ognia. On chyba boi się mojej reakcji, a ja nie mam siły ukrywać swoich uczuć. Nie wiem, jak długo będę w stanie wytrzymać jego ciągłe przeprosiny. On nawet do końca nie wie, dlaczego mnie przeprasza. W jego mniemaniu chodzi tylko o zraniony honor. Żeby to było takie proste... Coraz częściej walczę z chęcią powiedzenia mu prawdy. I coraz gorzej mi to wychodzi. Już dwa razy byłam pod jego drzwiami. Na całe szczęście w porę się opamiętywałam.
Jeszcze do tego dochodzą ciągłe kłótnie z Kaśką. Rozumiem, że chce mi pomóc i bardzo to doceniam, ale nikt nie pozwolił jej ingerować w moje życie i krytykować moje decyzje. Ona miała mnie wspierać, a nie na każdym kroku podkreślać, że z Piotrkiem byłoby mi łatwiej. Jutro wracam do pracy. A istna rzeź rozpocznie się 6. października. Nie wiem, czy to przetrwam. Zbyt długa rozłąka z Mikołajem może być męcząca, a Kaśka z czasem też przestanie się nim tak zachwycać. A miało być tak pięknie...

         Dał jej czas. Sądził, że tego właśnie potrzebuje. Cierpliwie czekał na jej powrót do pracy. Niejednokrotnie widział ją w parku, sklepie czy na klatce schodowej, ale umiejętnie jej unikał. Dla jej dobra. Teraz zmieniał front. Postanowił, że będzie dla niej wsparciem i ani razu nie wspomni o błędach przeszłości.
         Pierwszy dzień pracy jakoś przetrwała. Kilka błahych spraw związanych z reklamami sponsorów i zamówień na gadżety. Po pięciu godzinach miała święty spokój. Umówiła się z Kaśką pod halą. Odebrała od niej Mikołaja i wsiadła do samochodu. Jedni nazwaliby to złośliwością rzeczy martwych, inni zrządzeniem losu. Walczyła dzielnie, ale pojazd w ogóle nie chciał jej słuchać. Silnik rzęził i chrypiał, aż w końcu zgasł. Próbowała właśnie znaleźć przyczynę awarii, dłubiąc pod maską auta, kiedy usłyszała donośny płacz synka. Nie zwracając na nic uwagi, wzięła małego na ręce i próbowała uspokoić. Gdy, z dzieckiem na ręku, ponownie stanęła przed samochodem, zobaczyła Nowakowskiego z promiennym uśmiechem na twarzy.
- Samochód szaleje? - zapytał niewinnie.
- Chyba tak... Nie chce odpalić, jakieś fatum nade mną krąży.
- Mogę spojrzeć?
- Tak, jasne.
         Piotrek przez chwilę przyglądał się elementom schowanym pod maską samochodu, a Karolina próbowała uspokoić Mikołaja. Jednocześnie sama miała problem z pohamowaniem swoich emocji. Obecność Nowakowskiego działała na nią jak płachta na byka. Stawała się wówczas nieobliczalna.
- Niestety... Będzie trzeba go oddać do warsztatu. Zadzwonię po kolegę, to go stąd zabierze. A ty, jeśli chcesz, możesz zabrać się ze mną – zaproponował.
- Nie wiem, czy to jest dobry pomysł – odparła.
- A masz lepszy?
- W sumie nie...
- Więc nie marudź – uśmiechnął się i zabrał fotelik z samochodu
         Po chwili siedzieli w jednym samochodzie i rozmawiali o pogodzie czy pracy, niczym dobrzy znajomi. Dla obojga był to szok, ale żadne się do tego nie przyznało. Nawet Mikołaj się uspokoił i przy dźwiękach miłej rozmowy zasnął.
         Karolina też była spokojniejsza. Wszystkie złe emocje zostawiła gdzieś daleko. Chciała chociaż przez chwilę poczuć, że wszystko jest tak jak rok wcześniej, a Nowakowski jest jej serdecznym przyjacielem.

__________________________

A co tam. Przerzuciłam się na środę.
Nikt nie powiedział, że Piotrek się nie zorientował.
Zaczynamy końcowe odliczanie. Jeszcze dwa. W sumie trzy, bo epilog jeszcze.
Commi.

14 komentarzy:

  1. Takie walczenie z samym sobą jest okropne wiem z własnego doświadczenia, niby chce się wyznać prawdę by za chwilę zmienić zdanie i być świecie przekonanym że tak jak jest, jest lepiej. Myślę ze Karolina się kiedyś przełamie, nie chciała bym żeby Piotrek dowiedział się prawdy od osoby trzeciej, podoba mi się to ze Nowakowski na powrót chce się stać przyjacielem dla niej, może i ją troszkę to denerwuje, ale dzięki temu przekona się ze może na niego liczyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. dlaczego oni do cholery jasnej nie potrafią usiąść i spokojnie porozmawiać? Karolina będzie to odwlekać w nieskończoność? czasem mam ochotę ją udusić,ale dzięki niej to opowiadanie jest tak intrygujące..

    OdpowiedzUsuń
  3. Zachowanie Karoliny coraz bardziej mnie zastanawia. Zdaje sobie sprawę, że Piotrek dojrzał i chce wszystko odbudować, naprawić i dlatego nie potrafię zrozumieć, dlaczego nie powie ona prawdy środkowemu. Uważam, że to powinno nastąpić. Zresztą jak ona mu nie powie to on sam się dowie.

    Gdyby nie ten telefon jak byli sam na sam w mieszkaniu Nowakowskiego to mogłoby być gorąco i wątpię by Karolina miała na tyle silnej woli w sobie aby oprzeć się Piotrkowi.

    Pozdrawiam.

    P.S. Zapraszam na http://niepowstrzymana-milosc.blogspot.com/ gdzie jest już rozdział 5 :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale, że co? Że już koniec? Ale jak to? Tak szybko? :( Strasznie przypadła mi do gustu ta historia i to dlatego taka reakcja, z mojej strony :D Przechodząc do rzeczy, to Mikołaj chyba wyczuł, że jest u swojego ojca na rękach, skoro tak natychmiastowo się uspokoił :) A może to Piotrek ma na niego taki dobry wpływ? Nie wiem, ale to było urocze :) Skoro oni sami nie potrafią podjąć decyzji, to może los podejmie ją za nich? Już dwa razy się 'przypadkowo' spotkali, najpierw te klucze, potem samochód, może to nie są przypadki? Ja to odbieram jako znak, że czas, aby odbudowali wreszcie swoje relacje :) Karolina musi zdobyć się na odwagę i powiedzieć Nowakowskiemu prawdę. Nawet, jeśli się domyślił, że Mikołaj to jego syn, to powinien to usłyszeć od niej, wprost. Mam nadzieję, że ona zdaje sobie sprawę, że to się kiedyś wyda, prędzej czy później, a wtedy Piotrek może mieć do niej pretensje, że mu nie wyznała prawdy. Chciałabym, aby to się tak źle nie skończyło. Skomplikowana historia i losy bohaterów, nie mają też łatwych charakterów, a Karolina jest uparta jak osioł, ale łudzę się jeszcze, że może to wszystko się dobrze skończy. Zastanawiają mnie tylko przemyślenia Karoliny z początku, o Kurku. Jeju, żeby tylko nie wybrała jego, bo chyba skonam! Piotrek, mimo popełnionych błędów, chyba dojrzał, zrozumiał, co zrobił źle. Według mnie, zasługuje na drugą szansę, jak każdy człowiek, zresztą. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu niech ona nawet nie myśli o Kurku tylko zawalczy o Piotra! Kaśka ma rację, mały potrzebuje ojca i bez dwóch zdań ma do niego prawo!

    OdpowiedzUsuń
  6. Może w tym przypadku będzie tak, że od przyjaźni do miłośći?
    Chodź nie, bo oni przecież się kochają, ale mijają się tak jak w tej piosence Sylwii Grzeszczak i Libera . :)
    Karola musi zdobyć się na odwagę i powiedzieć Piotrkowi prawdę, bo inaczej zwariuje. Ja wiem, że to nie jest proste, ale Piotrek ma prawo wiedzieć, że mały Mikołaj to jego synek. Zresztą maluch chyba wyczuł, że jest na rękach taty, bo momentalnie się uspokoił.
    Piotrek niech nadal walczy, choćby po cichu o Karolinę, bo ja wiem, że on ją kocha i już by jej nie zranił. Czasami po prostu trzeba zawalczyć.

    OdpowiedzUsuń
  7. A już myślałam, że Karolina wreszcie powie Piotrkowi prawdę. Powinna to zrobić, ponieważ nie wiadomo jak on na to zareaguje, jeżeli jeszcze dłużej będzie zwlekać. A może Piotrek sam się już czegoś domyśla??
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  8. No jednak przy tatusiu najlepiej :) ja już tylko czekam aż mu powie ^^ buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Mały wyczuł ojcowską rękę i dlatego się uspokoił. :) Myślałam, że Karolina wymięknie i powie Piotrkowi jak to jest naprawdę, w końcu mieli w ostatnim czasie tyle okazji do szczerych rozmów... Ale widocznie to jeszcze nie ten moment. ;) A już tak ładnie wyglądali razem w mojej wyobraźni... :)
    Już koniec? Nie żartuj!

    OdpowiedzUsuń
  10. Od dziewięciu rozdziałów (wliczając prolog) zastanawiam się, jak skomentować i nigdy mi nie wychodzi :c
    Karolina jest według mnie jedną z najbardziej wiarygodnych bohaterek opowiadań, które czytałam. Doskonale opisujesz jej wątpliwości i dzięki temu idealnie rozumiem jej dylematy. Z kolei strasznie szkoda mi Piotrka, który kocha ją, ale nie potrafi się przełamać, a ona mogłaby mu pomóc szczerą rozmową, na którą nie potrafią się zdobyć.
    No i na sam koniec, może zaskoczę wszystkich wokół, lubię Bartka w tym opowiadaniu! Nareszcie znalazł się ktoś, kto nie tworzy z niego nieskazitelnego ideału, tylko pozwala mu popełniać błędy, w które z łatwością wierzę (no bo na pewno x osób przypisało mu w opowiadaniu zdradę itd, ale to bardziej wpisuje się w ramy opowiadania, a Twoje bardziej pasuje mi do prawdziwego Bartka).
    Czekam na dalsze rozdziały. :) Z jednej strony szkoda mi, że za niedługo koniec, ale z drugiej, chcę nareszcie wiedzieć, jak zakończą się losy Karoliny, Piotrka, Bartka i Mikołaja. :)
    Weny, weny, weny i jeszcze raz weny.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy Karolina się w końcu zdecyduje się mu powiedzieć ze jest ojcem MIkołaja no pytam się kiedy?? Szkoda ze tak mało rozdziałów zostało do końca. Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. W końcu dotarłam do Ciebie. Brak czasu mnie dopija. Mikołaj dobrze wiedział kto go wziął na ręce więc się uspokoił. Zdumiewające jest to jak takie małe istotki potrafią rozpoznać najbliższe im osoby. Moim zdaniem Pit powoli zaczyna dodawać i chyba już wie iż Mikołaj to jego syn bo tak jakoś można wyczytać z toku jego myślenia, ale z Tobą to wszystko możliwe :D Skoro już potrafią ze sobą normalnie rozmawiać i pocieszał ją tak ładnie po słowach Oli które swoją drogą były bardzo obraźliwe i bezpodstawne to ich wspólne szczęście już blisko :D

    Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 18 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ oraz na 2 rozdział na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. No uparta ta Karolcia jak nic, a widać że się Piotrek stara udowodnić, że jest potrafi być lepszy niż jej wcześniej pokazał. Trzymam za nich kciuki i liczę, że w końcu się dogadają - a właściwie, że Karolina pokona swoje lęki i da mu szansę bycia ojcem. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Piotruś jestem z Ciebie dumna... To zajście z Olą było rewelacyjne. Trzymał na rekach swojego synka i wyrzucał z domu pomyłkę swojego życia. Kurde niech Karolina mu powie prawdę!

    OdpowiedzUsuń