niedziela, 18 listopada 2012

Nieporozumienie dziewiąte



Nieporozumienie dziewiąte
Warto żyć chociaż dla tej,
Krótkiej chwili szczęścia.
Dla niezapomnianych chwil
I magicznych wspomnień.

         To nie mogło trwać zbyt długo. Między tą dwójką było zbyt dużo niedomówień i tajemnic, a jednak dalej w to brnęli. Nie zwracając uwagi na przeszłość, podświadomie próbowali wszystko odbudować. Na próżno. Żaden dom nie może opierać się na zrujnowanych fundamentach. Każde z nich pragnęło bliskości drugiej osoby, ale między nimi stał niewidzialny mur.
- Opowiadaj! Jak tam ci w tej Rosji? - Karolina szczebiotała do telefonu.
- Naprawdę dobrze, nawet lepiej niż parę lat temu. Niedługo gramy w Pucharze Rosji – odpowiedział jej Łukasz.
- Wiem, wiem, śledzę wszelkie informacje o rosyjskiej lidze, choć nie cierpię tego kraju. W każdym razie pozdrów Bartka.
- Tak, tak, jasne... - Łukasz na chwilę przerwał rozmowę i przetwarzał pewne informacje w głowie. - Co mam zrobić? - zapytał po chwili.
- Pozdrowić Bartka – zaśmiała się do słuchawki, wiedząc doskonale, jaką minę miał w tej chwili jej brat.
- Skoro nalegasz... Ale ja już nic nie rozumiem – stwierdził bezradnie.
- Czasem trzeba zakopać topór wojenny. Nie można wiecznie rozpamiętywać przeszłości – powiedziała beztrosko.
- Czyżby Ignaczak podmienił mi siostrę? Miesiąc mnie nie ma, a ty zmieniasz front o sto osiemdziesiąt stopni. Co ten Rzeszów z tobą robi?
- Oj, Łukaszku, czepiasz się szczegółów. Chyba powinieneś się cieszyć, że jakoś sobie radzę.
- No, tak. A radzisz sobie?
- Doskonale sobie radzę – odpowiedziała bez namysłu. - Dobra, kochaniutki, idź trenować, ja też wracam do pracy. Trzymaj się, braciszku.
         Ta rozmowa podniosła ją na duchu. Trochę musiała poudawać, nie chciała martwić Łukasza, przecież tak naprawdę nic się nie działo. Po prostu od dłuższego czasu była rozchwiana emocjonalnie. Jednak od kilku dni miała wrażenie, że jej nastrój powoli wraca do normy.
- Houston, mamy problem! - do jej gabinetu wparował Ignaczak.
- Co się znowu stało, Krzysiu?
- No, bo wiesz, ta dzika łasica, Nowakowski skręcił kostkę i biedaczek musi liczyć na dobroć innych. A ja dzisiaj dobry nie jestem, dzieciaki do lekarza muszę zawieść, no! Karolcia, proszę, zajmij się nim – spojrzał na nią błagalnie.
- Igła, nie rób afery! Poradzę sobie – do pomieszczenia wpadł Piotrek.
- Już, uspokoiliście się? - zaśmiała się Żygadło. - Pan Ignaczak się nie przejmuje, ja się panem Nowakowskim zajmę.
- Karolka, kocham cię! - stwierdził Krzysiek i wyszedł.
- Tak, ja ciebie też – uśmiechnęła się pod nosem. - Poczekasz kilka minut? Muszę jeszcze coś załatwić.
- A mam wyjście? - zapytał zaczepnie, a dziewczyna słodko się uśmiechnęła.
         Po kilku minutach wyszli z hali i wsiedli do samochodu. Jechali w ciszy, co chwilę kradnąc sobie przypadkowe spojrzenia i uśmiechy. Napawali się swoją obecnością, ale nie trwało to długo, bo do domu daleko nie mieli. Wysiedli z windy i skierowali się w stronę odpowiednich drzwi, jednak Karolina się zawahała.
- Piotrek, a ty sobie jakoś teraz radzisz? Bo wiesz, jak coś, to zawsze możesz do nas wpaść – zaproponowała.
- Wszystko w porządku, jakoś sobie radzę, ale dziękuję za troskę – uśmiechnął się i przytulił dziewczynę.
         W jego ramionach czuła się wyjątkowo bezpieczna i kochana. Pragnęła zawsze mieć go przy sobie, zasypiać i budzić się w jego ramionach, codziennie rano oglądać jego promienny uśmiech, lecz przede wszystkim chciała usłyszeć od niego dwa słowa. Wiedziała jednak, że to na zawsze pozostanie w sferze jej marzeń.
         Stał na środku korytarza i trzymał miłość swojego życia w ramionach. Pragnął, żeby ta chwila trwała wieczność. W pewnym momencie poczuł coś mokrego na swoim ramieniu. Ujął delikatnie twarz Karoliny w swoje dłonie i zobaczył lśniące w jej oczach łzy. Jej twarz wyrażała ból, smutek i zero nadziei. Nie mógł patrzeć na bezsilność ukochanej. Słone krople starł swoim kciukiem z jej policzków i patrzył głęboko w jej czekoladowe, smutne oczy. Marzył tylko o tym, by choć na chwilę zagościła w nich radość. Poczuł, że dłużej nie da rady się powstrzymywać. Zbliżył swoją twarz i delikatnie musnął wargi Karoliny. Gdy zauważył, że się nie opiera, zaczął całować ją zachłanniej. Od wielu miesięcy pragnął jej dotyku, ciepłego gestu, bliskości. Miał wrażenie, że była w tej samej sytuacji.
         Dokładnie, na nowo, poznawali fakturę swoich ust, byli wobec siebie delikatni. Zachowywali się tak, jakby to był ich pierwszy w życiu pocałunek. Gdyby to od nich zależało, staliby na tym korytarzu całą wieczność. Nie liczyło się nic oprócz walki o niespełnione marzenia i miłość.
- Piotrek... - pierwsza z letargu przebudziła się Karolina.
- Cii... Nic nie mów – zamknął jej usta kolejnym pocałunkiem, a ona całkowicie się temu poddała.
         Po chwili usłyszeli donośny płacz dziecka. Prędko się od siebie oderwali i spostrzegli nieświadomą niczego Kaśkę z Mikołajem na rękach.
- No, już myślałam, że nigdy nie wrócisz! - wrzasnęła, wychodząc na klatkę. - Ja muszę wychodzić. Bierz go, bo już nie wytrzymam!
         Kaśka szybko wybiegła z budynku. Zdezorientowana i zszokowana Żygadło wzięła synka na ręce i weszła do mieszkania. Zamknęła za sobą drzwi i z dzieckiem na rękach osunęła się na podłogę. Mały jednak, będąc w rękach matki, uspokoił się i słodko uśmiechnął. Zaczął gaworzyć i bawić się sznurkiem od bluzy Karoliny.
- Zupełnie jak ojciec – westchnęła i uśmiechnęła się pod nosem.
         To było dla niej najszczęśliwsze popołudnie w ostatnim czasie. Z szerokim uśmiechem na ustach przygotowywała obiad i zajmowała się maluchem. Tanecznym krokiem krążyła między pokojem a kuchnią. Kiedy wyciągała zapiekankę z piekarnika, po mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. Był natarczywy i niecierpliwy.
- No, zaraz, zaraz – krzyknęła i wytarła ręce.
        Podeszła do drzwi i je otworzyła. Po drugiej stronie nikogo nie było. Na wycieraczce leżał bukiet ślicznych, czerwonych róż. Podniosła je z ziemi i wsadziła do wazonu. Wśród kwiatów znalazła karteczkę.
„Ile gwiazd na niebie, ile ziaren piasku na plaży, ile liści na drzewie, tyle szczęścia daje mi każdy Twój uśmiech, każde muśnięcie Twoich ust, każda chwila spędzona właśnie z Tobą. Wierzę, że mamy jeszcze szansę. Jesteś dla mnie najważniejsza. P.”
- Ty dla mnie też, ty też... - westchnęła i włożyła karteczkę z powrotem do kwiatów.

 17 października 2012r.
Od kilku dni w mojej głowie panuje istny chaos. Gdy tylko zasypiam, widzę jego oczy i te radosne iskierki, które pojawiły się podczas naszego pocałunku. Już nawet nie wiem, czy on był prawdą, czy tylko urojeniem mojej chorej wyobraźni. Ciągle czuję smak jego ust.
Wczoraj chłopcy wygrali ze Skrą. Piotrek nie grał. Siedziałam na hali i doskonale widziałam, jak bardzo chce wejść na boisko. Dzielnie to ukrywa, przyjmuje cudowną maskę, ale ja znam go za dobrze, by chociaż przez chwilę się na nią nabierać. Jednak, gdy przychodzi do mowy o jego uczuciach wobec mnie, nie mam pojęcia, co kryje się w jego głowie. Tego jednego chyba nigdy nie odkryję.

         W końcu. Wrócił do pełni zdrowia i mógł grać. Po raz pierwszy w sezonie zagrał w meczu z Zaksą. Przegrali, ale on cieszył się, że wreszcie może grać. Kontuzja to nie jedyna rzecz, która zaprzątała jego głowę. Od dłuższego czasu zastanawiał się, jak teraz postępować z Karoliną. Zachowywali się tak, jakby żadnego pocałunku nie było. Choć w głębi serca oboje uważali go za najpiękniejszy w swoimi życiu. Chcieli więcej, ale oboje się bali.
- I jak pan Piotr czuje się po powrocie na boisko? - zapytał Igła.
- Głupie pytania zadajesz, Krzysiu. Beznadziejnie, bo przegraliśmy – odpowiedział ze smętną miną.
- Co wy tak smęcicie? - Karolina wpadła między nich.
- A mamy powód do radości? - użalał się Ignaczak.
- Tak, ja wiem, przegraliście, ale życie toczy się dalej, a liga na pewno. Krzysiu, weekend jest, trzeba zaszaleć – uśmiechnęła się.
- A ty będziesz przodownikiem tej imprezy, no nie?
- Nie tym razem. Kaśka gdzieś wybywa, poza tym ja mam dziecko, które ostatnio nieźle daje mi w kość – stwierdziła.
- Aż tak źle?
- Marudny się zrobił, dużo płacze i w ogóle.
- Chyba ma to po ojcu – palnął Ignaczak, a Karolina zaczęła głęboko oddychać. Przecież Nowakowski stał razem z nimi.
- Tak, możliwe – uśmiechnęła się sztucznie i poczuła łzy napływające do oczu.
- Przepraszam – rzucił natychmiast Ignaczak. Przytulił Karolinę, a na ucho jej szepnął: - Powiedz mu w końcu!
         Stała jak zaczarowana i patrzyła w oczy Nowakowskiego. Już miała na końcu języka tych kilka niezgrabnych słów. Już chciała wyrzucić z siebie skrywaną tajemnicę, chciała mieć to za sobą, ale on odezwał się pierwszy.
- Wracamy czy będziemy tu tak stać do jutra? - uśmiechnął się.
         Odpowiedziała uśmiechem. Do domu wrócili spacerem, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Pogoda sprzyjała długim przechadzkom, w powietrzu czuć było jesień, ale temperatura jeszcze nie stanowiła problemu. W pewnym momencie Karolina dla żartu popchnęła Piotrka w górę ułożoną z liści. Tak zaczęła się wojna. Tarzali się pośród liści jak małe dzieci. Rzucali w siebie szyszkami i chowali za drzewami. Zmęczona Żygadło stanęła na środku trawnika i ze zrezygnowaniem w oczach krzyknęła: „Poddaję się!”, ale nikt jej nie odpowiadał. Zaczęła obracać się wokoło, wzrokiem szukała dwumetrowego blondyna, który postanowił zagrać z nią w chowanego. Z każdą chwilą była coraz bardziej rozdrażniona.
- Piotrek, no! Gdzie ty jesteś? - ale znowu nikt jej nie odpowiedział. - Nie, to nie. Wracam do domu sama – tupnęła nogą i zaśmiała się w duchu. Zanim zdążyła ruszyć w stronę osiedla, ktoś zakrył jej oczy.
- Widzę, że nie możesz się beze mnie obejść – szepnął jej czule do ucha i objął w pasie. Nic nie odpowiedziała, zamknęła oczy i rozkoszowała się chwilą. Po chwili się od siebie oderwali, Piotrek złapał ją za rękę i pognali do domu.
W drzwiach minęli się z Kasią, która szła właśnie na studencką zabawę. Karolina trochę jej zazdrościła, ale wystarczyło jedno spojrzenie na syna i wszystko schodziło na dalszy plan, wszystkie jej potrzeby stawały się nieistotne.
- Wejdziesz na chwilę? – zapytała nieśmiało.
- Jeszcze się pytasz? Oczywiście, że tak – uśmiechnął się słodko i weszli do mieszkania.
 _________________________ 

Bez komentarza. 
Wybaczcie.
Commi.

19 komentarzy:

  1. Wybaczamy ; ) widzę, że wszystko zaczyna się układać ;) oby to wszystko poszło w dobrym kierunku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Małymi kroczkami ta dwójka znów zbliża się do siebie. Chociaż uważam ze odkładanie poważnych rozmów nie jest najlepszym wyjściem to i tak cieszę się że oni znów mają ze sobą takie właśnie relacje. Za to zachowaniem Kaśki mnie dziwi i wcale nie bedę zaskoczona jak to ona wygada Piotrkowi prawdę. Mam wrażenie że tych dwoje dzieli jenem mały krok by byli znów razem, ale czy go postawią

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy aby na pewno Piotr nie ma żadnych podejrzeń??? Wierzyć mi się nie chce, ze jest taki głupi!

    OdpowiedzUsuń
  4. Serce mi się raduje, gdy czytam o tym, jak Karolina i Piotrek znów się do siebie zbliżają. Obawiam się tylko, że stanie się coś, co zniszczy to wszystko, co udało im się odbudować. Uważam jednak, że powinni szczerze porozmawiać, a Karolina powinna powiedzieć mu, że jest ojcem małego. Przecież to i tak kiedyś wyjdzie na jaw. Za to Kaśka... Martwi mnie to, co ona wyczynia. Czyżby była zazdrosna? Nie mam pojęcia, o co innego mogłoby jej chodzić, ale nie lubię takich niedomówień. Mogłaby powiedzieć wprost, jaki ma problem, a nie demonstrować w tak ostentacyjny sposób swoje niezadowolenie. Tak sobie myślę, że może Piotrek udaje, że nic nie wie, bo czeka, kiedy ona sama mu powie o tym, że mają syna? Oby wszystko dalej zmierzało w dobrym kierunku i oby żadna Kaśka i żaden Bartek tego nie zniszczyli :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja bym już chciała by Karola powiedziała Piotrkowi, że mają razem synka. Mam taką cichą nadzieję, że w kolejnym odcinku się nam dziewczyna przełamie. Ciągnie ich do siebie, przyciągają się wzajemnie jak dwa magnesy, kochają się, to widać, słychać i czuć. Kochają się, i jakby Piotrek dowiedział się prawdy to jestem pewna, że z początku może byłby i w szoku, ale na koniec byłby szczęśliwy. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Powoli zaczyna sie po między nimi układać, ale Karolina jeszcze musi powiedzieć Piotrkowi prawdę o dziecku.
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy czytałam o tych zadziornych i zaczepnych rozmowach Karoliny z Piotrkiem, to ryjek sam mi się radował. :) A te wygłupy w parku i bukiecik kwiatków pod drzwiami to już w ogóle. ;) Widać, że powoli, malutkimi kroczkami znowu się do siebie zbliżają i oby niedługo te ich drogi zeszły się raz na zawsze! :) Swoją drogą, czy aby na pewno Pitt nie wie, że jest ojcem dziecka Karolci? Bo coś mi się wydaje, że nabrał odpowiednich podejrzeń... ;) Jak będzie? - czas pokaże! :)
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. No to Piotrek i Karolina stają się sobie coraz to bliżsi sobie i dobrze tak powinno być ;)A co do Mikołaja czy Piotrek serio nie wie ze jest jego ojcem czy też wie ale tego nikomu nie mówi, przecież powinien się domyślić No nic zobaczymy co będzie dalej ;) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Znowu się zbliżają do siebie i to mi się zdecydowanie podoba ;) Tylko czemu ona w końcu się nie zmobilizuje i nie powie, że jest ojcem?! Bukiecik kwiatów był bardzo romantycznym gestem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam :) Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 19 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ . Życzę miłej lektury ;)

      Usuń
  10. Oo i wszystko idzie w dobrym kierunku :)Oby tak dalej :) Pozdrawiam ;)

    B.

    OdpowiedzUsuń
  11. tak trochę cukierkowo, ale mi się podoba :) Cisza przed burzą? Burzą uczuć oczywiście!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. No i w końcu wszystko wraca do normy. Zawirowania są fajne, ale bohaterom jak widać potrzeba trochę spokoju i radości, więc trzymam kciuki żeby już teraz wszystko takie było. :)
    Pozdrowienia. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Serdecznie zapraszam na 12. na http://this-is-my-life-and-my-game.blogspot.com/ Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. W wolnym czasie jeśli chcesz zajrzyj na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com i greens-art-handmade.blogspot.com.
    Z góry przepraszam za spam. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciekawi mnie kiedy ona mu powie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Powolutku znów się do siebie zbliżają :D Ja się tylko zastanawiam, kiedy Karolina powie Piotrkowi prawdę o Mikołaju... Mam nadzieję, że Pit będzie wyrozumiały i zrozumie decyzję dziewczyny o ukrywaniu prawdy...
    Pozdrawiam, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  17. ^^ już ich stosunki się poprawiły :D jej już się nie mogę doczekać kiedy już Nowakowski wszystkiego się dowie :D... chyba że już się domyślił sam

    OdpowiedzUsuń
  18. Czyżby wszystko się zaczęło układać? No niech ona mu wreszcie powie no!

    OdpowiedzUsuń